0# Dzieńdobrywieczór państwu! Byłem w sobotę na Pyrkonie i pomyślałem, że warto by było podzielić się z wami wrażeniami z tego konwentu. Dlatego też oprócz obrazów znajdziecie tu również moją krótką relacje. Zapraszam.
Bonusów żadnych nie daje, bo mój psychiatra stwierdził, że źle one na mnie wpływają, ale mam za to dla was wspomnianą wcześniej relację z Pyrkonu. Od razu chciałbym zaznaczyć, że nie będzie to zbyt długa opowieść, bo byłem na Pyrkonie pierwszy raz, więc byłem trochę nieogarnięty i byłem tam tylko w sobotę. Nie miałem absolutnie żadnych problemów z nabyciem biletów, za wyjątkiem tego, że kasa znajdowała się po drugiej stronie Targów niż wejście. Tak czy inaczej kolejek wtedy nie uświadczyłem. Specjalnie wybrałem środkowy dzień konwentu ponieważ pomyślałem, że wtedy zdąży się już wszystko rozkręcić. I nie pomyliłem się. Kiedy wszedłem do jednego z pawilonów wypełnionego przez tłum ludzi i stragany z wszelkimi dobrami, poczułem jakbym wkroczył do wnętrza głowy jakiegoś nerda. Gwiezdne Wojny, superbohaterowie, Gra o Tron - można tam było nabyć dosłownie wszystko ze wszystkim. Praktycznie każde większe lub mniejsze wydawnictwo miało tam swoje miejsce, gdzie sprzedawali książki, mangi, kubki, gadżety i... (tutaj wstaw cokolwiek ci przyjdzie na myśl). Byłem oszołomiony ogromem i przepychem tego wszystkiego, że chciałem obejrzeć resztę pawilonów, a przez to nie poszedłem na panel "Światotworzenie: praktyczny poradnik". I tutaj uświadomiłem sobie dwie rzeczy - jeśli jesteś na Pyrkonie nie jesteś w stanie iść na każdy panel i zobaczyć wszystkiego, oraz musisz mieć naprawdę gruby portfel. Rzeczy, które wręcz wołały pod niebiosa, aby je kupić było wręcz od groma. Gdziekolwiek się obejrzałem widziałem również cospleyerów, przebranych za postacie z seriali, kreskówek, filmów, książek, anime. Niektóre porażały swoją starannością wykonania i dbałością o szczegóły. Widziałem również parę udanych cosplayów ze Stevena Universe (pozdrowienia dla Ametyst, skorumpowanej Jasper, Rose Quartz, Malachit i pary Pereł, które widziałem w pawilonie 8). O godz. 12 wybrałem się na panel zatytułowany "Batman z gnatem: Złota Era vs współczesność". I tutaj zachwyciła mnie jeszcze inna rzecz, mianowicie szczerość tego wszystkiego. Wszystkie panele na jakich byłem były robione przez fanów dla fanów i poza tym, że trzymały dobry poziom merytoryczny to panowała na nich luźna, przyjemna atmosfera. Nie wszędzie jednak było tak kolorowo. Otóż chciałem wybrać się na panel "30 lat Geralta z Rivii". Po 45 minutach stania w długiej, pozawijanej jak węzeł gordyjski kolejce, organizatorzy panelu zamknęli jednak drzwi do sali, przez co ja i wiele innych osób musiało obejść się ze smakiem. Niewzruszony tym jednak wróciłem do zwiedzania - a wierzcie mi było co zwiedzać. Jeden z pawilonów był wypełniony w całości stołami, przy których można było zagrać w wypożyczoną z pobliskich stoisk gier planszowych lub karcianych. Widziałem, że nawet kiedy zabrakło stołów ludzie gromadzili się w koncie i też grali. Gdzie indziej była sala poświęcona w całości Gwiezdnym Wojną, w której znajdowały się min. figury droidów naturalnej wielkości. Był też pawilon w którym znajdowała się arena, stoisko w którym można było zobaczyć polskie plakaty do starych filmów, miejsce ze starymi komputerami, gdzie ludzie grali w klasyczne już dziś gry. Absolutnie każdy fan fantastki znalazłby tam coś dla siebie. Około 16:30 wybrałem się na panel "Nie takie anime straszne."W sumie zrobiłem to przypadkiem, ale absolutnie tego nie żałuje . Później w tej samej sali odbył się panel "Kreskówki dla początkujących, czyli od czego zacząć", na którym SU było parokrotnie wspomniane. Potem zdecydowałem się wrócić już do domu. Reasumując: Pyrkon był czymś wspaniałym. Na pewno wybiorę się na niego w przyszłym roku, do czego zachęcam również was. Ale pamiętajcie o dwóch rzeczach - grubym portfelu i tym, że nie będziecie mogli być w kilku miejscach na raz. Trzymajcie się na razie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To Perydot odpowiada za komentarze na blogu, więc nie radzę, by dochodziło w nich do kłótni.