Zapewne większość z was na hasło "błędy w tłumaczeniu" zamyśli się, a po chwili pokaże długą listę mniejszych, czy większych, pomyłek. Wiele z nich, błędów, jest po prostu głupia, przez co fani wznoszą oczy ku niebu, myśląc "Jak można popełnić taki błąd?!". Posłużę się tu przykładem znanym już wielu, wielu ludziom.
"To ty jesteś alikornem? Nie wiedziałam, że one istnieją."
Jest to o tyle kuriozalne, bo... Rarity poznała już wcześniej trzy inne alikorny. Nie mogła powiedzieć, że nie wiedziała, że istnieją. Co ciekawe, jest to błąd tylko rodzimej wersji. No, jeśli chcecie bliższego przykładu to wspomnijcie Panią Maheswaran i używanie w jednym, prostym zdaniu słów "zwykle" i "zazwyczaj". Być może ma to jakiś ukryty sens, ale brzmi głupio, prawda?
Mimo tego Polska wersja wcale nie wypada źle na tle innych. Wystarczy wpisać na youtube hasło "hungarian/ arabian steven universe song". Oczywiście jest jeden warunek. Prosimy o posiadanie przy sobie odpowiednich opatrunków, które zatamują krwawienie z uszu '-'.
Jest to, jednak, dość głupie porównanie. Nie kopie się leżącego. Więc zasięgnijmy do wersji angielskiej. Pierwszym co się rzuca w oczy (uszy?) są głosy. Zwykle porównujemy je do oryginalnej wersji, bo to oryginał, nie? Jak wypadają w tej kwestii, my, "cebulaki"?
Robiąc "badania środowiskowe" wybadałam to i owo. Oczywiście, Kudelska jako Granat i inni aktorzy wypadają dobrze. Greg, Amethyst, Perła po prostu pasują do klimatu klejnotów.
Mamy jednak parę małych "potworków". Jakich? Cóż, osobiście, lubię głos Steven'a, Connie i Perydot, ale większość z nas uważa, że trzeba...
Mamy jednak parę małych "potworków". Jakich? Cóż, osobiście, lubię głos Steven'a, Connie i Perydot, ale większość z nas uważa, że trzeba...
Właśnie przez nie dostosowywanie głosów do oryginału, wnerwiamy się, bo to nie, tamto ble... Jednak, czy naprawdę Steven, Peri i Connie posiadają złe głosy? Wystarczy zeknięcie na reakcje anglików, na chociażby "Olbrzymkę" po Polsku. Zatkało kakao?
Dalszą sprawą jest tłumaczenie. Meh. Porównajmy sobie piosenkę z finału sezonu 1. No tu niestety mamy w plecy. O ile u nas jest więcej miłości, o tyle więcej mamy także memlania o tym samym. Przykro mi, konstruktywna strona mojego charakteru mówi "To brzmi jak rap". To jest, jednak tylko i wyłącznie przykład. Samo tłumaczenie ma mnóstwo fajnych i, myślę, ciekawych odniesień, czy wiele różnych sposobów na wybrnięcie z cenzury. Między innymi chodzi tu o odcinek "Rose's scabbard". W polskiej wersji usunięto słowo "pochwa" (chodzi tu o pochwę na miecz) i zastąpiono innym, pasującym. Mamy więc tytuł "Miecz Rose". Pasuje? Wybrnęliśmy ze skojarzeń? Polak potrafi. Inne tytuły też są na swój sposób urokliwe, ciekawe. "Kulki w natarciu"!
Podsumowując długi, długi i zawiły post, nasza wersja językowa nie jest taka zła, a nawet dobra, pod niektórymi względami bijąca nawet anglików ("Kulki w natarciu"!). Modą internetów, ziemniaki za długi post:
Dalszą sprawą jest tłumaczenie. Meh. Porównajmy sobie piosenkę z finału sezonu 1. No tu niestety mamy w plecy. O ile u nas jest więcej miłości, o tyle więcej mamy także memlania o tym samym. Przykro mi, konstruktywna strona mojego charakteru mówi "To brzmi jak rap". To jest, jednak tylko i wyłącznie przykład. Samo tłumaczenie ma mnóstwo fajnych i, myślę, ciekawych odniesień, czy wiele różnych sposobów na wybrnięcie z cenzury. Między innymi chodzi tu o odcinek "Rose's scabbard". W polskiej wersji usunięto słowo "pochwa" (chodzi tu o pochwę na miecz) i zastąpiono innym, pasującym. Mamy więc tytuł "Miecz Rose". Pasuje? Wybrnęliśmy ze skojarzeń? Polak potrafi. Inne tytuły też są na swój sposób urokliwe, ciekawe. "Kulki w natarciu"!
Podsumowując długi, długi i zawiły post, nasza wersja językowa nie jest taka zła, a nawet dobra, pod niektórymi względami bijąca nawet anglików ("Kulki w natarciu"!). Modą internetów, ziemniaki za długi post:
Kilka uwag od siebie:
OdpowiedzUsuń*Mam wrażenie (może mylne, oby), że często patrzy się na zgodność głosów z oryginałem, a mniej na aktorstwo. Przykładowo, bardzo się cieszę na polską Perydot, właśnie dlatego, że brzmi zupełnie inaczej, ma inny sposób mówienia. Z drugiej strony Kudelska jako Granat mi nie leży - mam wrażenie, że gra zbyt "sucho", bez emocji. Może to tylko ja, może to kwestia reżyserii, nie wiem.
*Odkąd dubbing przejęło SDI Media tłumaczenie jest znacznie gorsze. Studio Sonica miało kilka drobnych grzeszków na koncie, ale przynajmniej chciało im się tłumaczyć, wymyślać polskie odpowiedniki nazw i tak dalej. Od SDI dostaliśmy "homeworld warp" i całe mnóstwo błędów w odmianie wyrazów (Żółty Diament zamiast Żółta Diament mogę wybaczyć, ale "ojczyzna" nadal budzi we mnie żądzę mordu). Czy to łatwy serial do tłumaczenia? Nie. Piosenki są świetne bez wyjątku, nie ma większych przeinaczeń. Niemniej... Będę Cię mieć na oku SDI Media, nawet jeśli nie macie o tym pojęcia i pewnie was to nie obchodzi.
*Katarzyna Łaska jako Perła to najlepsza decyzja jaką można było podjąć.
*Tęsknię za Macierzystym Światem. Śliczna nazwa.
*Problemem jest trochę brak głosów. Wiele postaci ma różne głosy w różnych odcinkach (Ronaldo) albo jeden aktor gra kilka ról (fuzje). To ostatnie akurat wypada sprytnie w Stevenie: to ma jakiś sens, że fuzja mówi głosem jednej z połączonych, a to że Rose i Stevonnie gra ta sama aktorka... nie wierzę, jeśli to przypadek. Pewnie to kwestia czysto finansowa, więc trudno o to kogokolwiek oskarżać. Ale miło, że udaje im się z tego jakoś wybrnąć.
*Nowe odcinki już za tydzień, łooooo. :o
Różne głosy mają też babcia Kiki, Kiki, Sadie i jeszcze jedna postać, której nie pamiętam.
UsuńWiele razy oglądałem "Sworn to the sword" oraz słuchałem "You do it for him/her"(mam nagrane na telefonie) i kiedy usłyszałem polską wersję Connie, kiedy zaczęły się pojawiać nowe odcinki z dubbingiem, to nie mogłem uwierzyć, w co słyszę. To chyba najgorzej dobrany głos ze wszystkich.
OdpowiedzUsuńOglądając Seven Bombę 4.0 to nie wiem, czy SDI było przygotowane na nowe oblicze Perydot. Szukali zapewne spokojnego głosu. Jestem ciekaw czy polska Perydot sprosta mistrzostwu oryginalnej. I czekam na przetłumaczenie "Clod" ^^
Najbardziej bolało mnie chyba niemal pominięcie drugiego odcinka finału sezonu i niemal każda piosenka. "Jestem kometą" już nie ma tej mocy. Właśnie zdałem sobie sprawę jak bardzo źle będzie brzmiała Rose w "What I can do for you?" :_:
No i jeszcze to ugrzecznienie dialogów to jest już przegięcie. Popsuli Jaspis przez to totalnie.
SDI ma też na sumieniu wiele, wiele wpadek w My Little Pony, przez które bolą uszy i serce.
Hm... Mój angielski dopiero niedawno wszedł na taki poziom bym mogła oglądać Stevena w oryginale. No cóż plusem oryginału jest to, że to oryginał i śmiem twierdzić, że Rebecca coś tam jednak miała do gadania, więc to wersja najbliżej jej pomysłowi. Co do polskiej wersji: mi się podoba. Ale może najpierw o wadach: Steven na początku był okropny, Ametyst i Greg nie potrafią śpiewać, zbyt pokochałam skrzek Peri. To tyle. Już od jakiegoś czasu interesuję się dubbingiem i wiem, że to jest trudne by zachować sens zdanie, jego długość i wpasować w odpowiednie ruchy warg. A do piosenek dochodzi jeszcze rytm czy rymy, tego typu błędy im jestem w stanie wybaczyć. To teraz o plusach: Wybacz , Pearl, ale polska Perełka bije cię na głowę. Tak samo jak "Opoką chcę Twoją być" bije Strong in the real way". Takie życie.
OdpowiedzUsuńReszta głosów mi w najmniejszym stopniu nie przeszkadza. Ale rozumiem to. Tyle trzeba czekać na spolszczenie, że zdążymy się już przyzwyczaić do oryginału i trudno o przerzut. Co do braku pieniędzy - osobiście uważam, że z całym dubbingiem jesteśmy w tyle. Oczywiści zdążają się naprawdę cudowne perełki jak np. Boberek, Umer czy Łaska. Musimy jednak przyznać. Zachód ma w tym dużo większą wprawę. W Polsce animacja jest traktowana po macoszemu i przeznaczona jedynie dla dzieci. To smutne, ale trzeba przyznać. Sądzę jednak, że robimy kroki do przodu. Bo o ile np. Adventure Time i Steven dają radę to np. The Last Of Us woła o pomstę do nieba za polski dubbing. Zwłaszcza Left Behind.
Polska Perła może jest porównywalna do Deedee ale na pewno nie jest od niej lepsza. Pani Łaska nie ma takiego ciepłego głosu jak Magno. Posłuchaj sobie "I will be so pleased", wtedy zrozumiesz co mam na myśli.
UsuńPolska Perła może jest porównywalna do Deedee ale na pewno nie jest od niej lepsza. Pani Łaska nie ma takiego ciepłego głosu jak Magno. Posłuchaj sobie "I will be so pleased", wtedy zrozumiesz co mam na myśli.
UsuńTo prawda, polska Perła jest naprawdę całkiem dobrze podłożona, ale oryginalnej nie przebije. Ona i Garnet to jednak jedyne postacie, których głosy w polskiej wersji całkiem lubię.
OdpowiedzUsuńNie potrafię zaakceptować naszego głosu Peridot. Nie jest beznadziejny, ale dla mnie połowa tej postaci to właśnie przegenialny dubbing. Zbyt uwielbiam Shelby Rabarę.
Nie oglądam regularnie po polsku, dlatego nie wypowiem się o tłumaczeniu. Ale widziałam fragent z ocenzurowaną śmiercią Garnet. Nie nawidzę cenzury w kreskówkach...
Me too, bro
Usuń